wtorek, 9 maja 2017

Od Angusa c.d. Falki - Kim jesteś?

 -Żegnam.- Po sali rozniósł się twardy głos kończący wszelkie rozmowy.
 -Książę Zerkweg...- Odezwał się drugi, dużo słabszy i wyraźnie niepewny głos, którem szybko przerwano.
 -Śmiesz mi grozić?- Siwy mężczyzna uniósł się na tronie prezentując się w pełnej okazałości. Wyglądał niczym góra przy drobnej posturze posłańca, który skulił się pod naporem chłodnych oczu władcy.
 -Skąd Panie... Wybacz...- Wydusił wbijając wzrok w podłogę.
 -Margan jeśli czegoś chce niech sam tu przyjdzie. Niech jednak pamięta czyim jest wasalem. A teraz wyjdź. I pamiętaj na wszelkie tego typu prośby mówię "NIE!"- Ryk króla aż dzwonił w uszach, goniec ukłonił się najgłębiej jak umiał, niemal dotykając nosem ziemi i w takiej pozycji opuścił salę, dalej odprowadzili go poza mury zamku straże. Angus opadł na tron zdejmując koronę i przecierając zmęczone oczy.
 -Nie powinieneś mój królu być tak brutalny...- Odezwała się cicho kobieta, która niepostrzeżenie weszła do pomieszczenia.
 -Och, Sally... Uwierz mi muszę, wiesz jakie jest Zerkweg, nie mogę pozwolić by zaczęli wprowadzać reżim religijny to doprowadzi do kolejnej wojny a ja już ich wystarczająco zakończyłem
 -Tylko jedną.- Przypomniała z miłym uśmiechem podając władcy parujący napar.
 -I o jedną za dużo, wolałbym gdybym żadnej nigdy nie musiał.
 -Przynieść może wina lub posiłek?
 -Nie. Podaj mi tylko płaszcz muszę jeszcze coś załatwić...

Nikt nie zorientował się gdy przygarbiona postać w kapturze przeszła spod zamku wtapiając się w tłum. Owa postać, choć lekko zgarbiona poruszała się żwawo i nie pałętała się bez sensu po ulicach jak większość żebraków. Ten miał jakiś cel. Wszedł do niepozornego sklepiku z różnorodnościami, on wiedział jednak że prowadzący go krasnolud był pośrednikiem między zleceniodawcami i wykonawcami. Oczywiście nie były to legalne zlecenia, ale co go to obchodziło? Nie on był od poszukiwania przestępców a zakon lwiego serca, miał ważniejsze sprawy na głowie niż jakiś tam drobny złodziejaszek.
 -Witaj przyjacielu.- Uścisnął dłoń krasnoluda
 -Nawet nie wiesz jak się głupio czuję gdy nie mogę się ukłonić żeby cię nie zdradzić.- Zażartował sklepikarz półszeptem.
 -Słuchaj mam sprawę...
 -Trafiłeś w dobre miejsce, jak zawsze
 -To bardzo ważne. Powiedz skąd bierzesz tak drobne kobiety?- Zaśmiali się patrząc ukradkiem na dziewczynę zaaferowaną własną koszulą. -Dobra ale teraz poważnie, potrzebuję szpiega.- Nagle spoważniał marszcząc brwi.
 -Na jedno zlecenie?
 -Na razie tak, później jeszcze do ciebie zawitam. Na razie, chcę by ktoś śledził gońca z Zerkweg, a później zorientował się jak wygląda tamtejsza sytuacja. Tutaj masz żeby zapłacić mu z góry.- Podał Krasnoludowi i wyszedł żegnając się w drzwiach. Ledwie opuścił przybytek a dziewczyna która siedziała wcześnie wewnątrz wpadła na niego. To nie mógł być przypadek. Angus sprawdził pasek i zorientował się że dziewczyna go okradła. Ruszył za nią, dziewczyna nieświadoma że ma cień skręciła w boczną alejkę by sprawdzić swoją zdobyć. gdy oglądała złoto oczy aż jej się świeciły. Nie nacieszyła się długo swoją zdobyczą bo nagle czyjeś ramię uniosło ją w górę niczym szmacianą lalkę a drugą ręką zabrał swoją własność.
 -Nie uczyła cię matka że nie wolno kraść?- Karcący dziewczynę głos był tak głęboki że ta skuliła się nieco. Mężczyzna odstawił ją na ziemię.Wtedy odzyskała pewność siebie.
 -Może? A ty co mnie śledzisz starcze? Nie jestem panienką do towarzystwa, a jeśli chcesz się o tym przekonać to mocno cię to zaboli.- Zaczęła mu grozić na co odpowiedział jej jedynie gromki śmiech.
 -Ach dziewczyno... za młoda, za naiwna...- Poklepał ją po głowię odchodząc.
 -Hej!- Zawołała za nim. Zakapturzona postać powoli obróciła się w jej kierunku ciekawa co jeszcze może chcieć mała złośnica. -Kim jesteś?
 -Zwykłym starcem z dziwnym poczuciem humoru.- Zaśmiał się, na co jego rozmówczyni skrzyżowała ręce na piersi i zaczęła tupać nogą.
 -"Zwykli" nie noszą przy sobie takiej sumy, ani takiego miecza. Więc lepiej przyznaj się kim jesteś, zanim zedrę Ci ten kaptur razem z uśmieszkiem.
 -Spostrzegawcza jesteś, ale nie chcę cię straszyć ani zrażać a gdybyś dowiedziała się kim jestem nie rozmawiałabyś tak spokojnie.- Znów zaśmiał się pewny siebie.
 -Ach tak? Zobaczymy!- Ruszyła pewnym siebie krokiem w stronę mężczyzny, ten wyprostował się prezentując się w pełnej krasie. Był dużo większy od niej, a na dodatek blade spojrzenie spod kaptura zatrzymało ją.
 -No... Niech tobie będzie, nie musisz mówić kim jesteś ale...
 -Ale co?- twarz starca ponownie wykrzywił miły a równocześnie złośliwy uśmiech.

Falka? "Ale co?"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz